"Pewien myśliwy, polujący na pustyni na dzikie zwierzęta zobaczył, jak abba
Antoni żartuje z braćmi, i bardzo się zgorszył. Starzec więc, pragnąc go przekonać, że z braćmi trzeba postępować łagodnie, powiedział mu: „Załóż strzałę i napnij łuk” – a on tak zrobił. Starzec rzekł: „Napnij mocniej” – i on usłuchał. Starzec powtórzył: „Mocniej!” Myśliwy na to: „Jeśli napnę nad miarę, to mi łuk pęknie”. I rzekł mu starzec: „Tak jest i z pracą wewnętrzną. Jeśli ją ponad miarę napniemy, bracia się szybko załamią. Trzeba więc z nimi postępować łagodnie”. Myśliwy, gdy to usłyszał, skruszył się i odszedł bardzo zbudowany postawą starca, a bracia, umocnieni, rozeszli się do siebie".
Obym mógł kochać z łagodną mocą. Z delikatną siłą. Niczego nie łamiąc w innych, niczego nie niszcząc. Ale również nie gwałcąc swojej wrażliwości, nie gasząc mojego ducha.
0 komentarze:
Prześlij komentarz